Po powrocie z Przystanku Woodstock miałem kieszenie wypchane inspiracjami zaczerpnietymi z muzyki goa trance oraz hardcore. Ostatnio też poznawałem (czyt. ostrożnie przyzwyczajałem zmysły do) muzykę breakcore. Kto nie wie co to jest breakcore, temu polecam “Lek na ADHD”.
Nie o breakcore chciałem jednak pisać, tylko o acid trance. Właściwie to chciałem wam zaprezentować 24-minutowy utwór, który wykonałem 5 sierpnia 2013 – mając w pamięci jak taka muzyka pobudzała do skakania. Zaczęrpnałem pełną garścią z moich doświadczeń z takimi staroszkolnymi, minimalistycznymi elektronicznymi kompozycjami i wio!
Nie zabrakło tutaj również miejsca dla pewnych motywów z muzyki drum and bass.
Utwór ewoluje wciąż pokazując nowe motywy, rytmy i melodie, jeśli wam nie straszna taka “łupanina” zapewne docenicie także ambientowy moment w środku utworu – wspaniałe wyciszenie po długiej kanonadzie w tempie 190 uderzeń na minutę.
Dość słów, niech muzyka broni się sama – utwór ten dedykuję Spinowi w podzięce za inspirację.
PS: Utwór dostał oznaczenie DR5 – czyli jest (jak na moje standardy) bardzo głośny.